zapuściłam swe korzenie
głęboko
na granicy świadomości
światów
twojego i mojego
szukam
w przestrzeni nieistniejącej
na granicy świadomości
znajduję
nie siebie



nie ma nic nie ma świata nie ma życia
nie potrafię nawet o tym napisać
o nicości bez słów - a jednak
żyję życiem, które będzie
które nadejdzie wraz ze wschodem słońca
jesteś moim słońcem powietrzem życiem
puste jest teraz 




czy można mieć więcej czy można dać więcej
gdy widzę tylko twoje oczy wpatrzone we mnie
twoje dłonie szukające moich
i twój zapach - niekończący się dotyk




Cosmic present

szarość nieba i biel ziemi piętrzą się i są razem
i krzyczą, biegną szybciej niż my - niż kolory
władają kosmosem dla niewiedzących nic więcej
są tylko w nas - dla świadomych



Level of dreams


plan naszych marzeń pachnie oceanem, wolnością i słońcem
nie musi zaistnieć, on pachnie - cudowna recepta na przyszłość
zapoznałam się dokładnie z twoją mapą, już prawie się nie gubię
lubię podróżować, błądzenie sprawia mi przyjemność
byle iść, nawet dość powoli
byle mieć kilka marzeń na odległym horyzoncie




The sweetest shine

kolejna słodycz przeplata się przez wargi
miesza się ze słowami
kolejna słodycz wypełnia usta
miesza się z zapachem
kolejna słodycz jest we mnie
przyszła wraz z ciepłem
kolejna słodycz
to wciąż ta sama słodycz




Pastel boxes


kartonowe pudła pastelowe kolory motywy kwiatowe
zapiski wiersze muzyka łzy
szczęścia w nich nie ma
wspomnienia marzenia chwile ulotne
małe radości
kartonowe sentymentalne pudła
są a ich nie ma
szczęścia w nich nie ma
szczęście jest tu




Perfect light


powoli i ponownie, regularnie jak co roku, zaczynam dostrzegać istnienie jesienej chandry
choć ma swój żywot nieco dłuższy niż kalendarzowa jesień - nazwano ją jesienną
zapewne dlatego, że właśnie na początku jesieni zaczyna wszystkich dopadać, a następnie niezwykle męczyć, ustrudniając wykonywanie codziennych najprostrzych czynności
średnio trwa do końca lutego, choć czasem potrafi i dłużej - zahaczając nawet o ostatni tydzień marca

tyle o niej, teraz o mnie
nie jest dobrze, zaczynam czuć jak siedzi mi ona na plecach lub ciągnie za rękę do łóżka
jest szaro, zimno, sennie
gdy wcześnie zapada zmrok, odległe miejsca i kilometry je dzielące wydają się jeszcze bardziej dalekie niż są w rzeczywistości
przytłaczająca codzienność, która mimo wszystko trwa bardzo krótko
potem jest tylko gorzej - długie wieczory i zimne noce
podziwiam ludzi, którzy potrafią dostrzec magię w tym czasie, w tych wieczorach
nawet kolorowe liście na drzewach nie robią na mnie wrażenia, bo ja po prostu ich nie lubię
chciałabym wystraszyć czas jakąś melodią, ale ostatnio niezwykle cicho zrobiło się w moim życiu

cicho i pusto, bo brakuje najważniejszego
zawsze kiedy cię widzę nastaje wiosna, gorące lato, ciepłem pachnące wieczory
zawsze kiedy cię widzę nastaje jasność
już nie mogę się doczekać




Nothing else


czasem jest źle, gdy jedna rzecz przesłania ci wszystkie inne
pozostałe przestają mieć jakiekolwiek znaczenie
nawet to, co miały kiedyś
czasem jest dobrze, gdy jedna rzecz przesłania ci wszystkie inne
bo dobrze wiesz, że warto



Lost everything



naprawdę uważasz za słuszne to, że jesteś tu teraz?
wpatrujesz się w ścianę, przeszukujesz płyty w celu znalezienia jak najsmutniejszej piosenki
chcesz być kimś, kim podobno jesteś w środku, takie twoje prawdziwe ja, zero udawania
jesteś nikim, nie zderzasz się ze światem, ludźmi
twoje uczucia nie istnieją, bo istnieją tylko w twojej głowie
twoje pieniądze, twój dom - są niczym - bo nie są tobą
świata nie ma, a ty dalej siedź w tym pokoju, którego nie ma
niczego nie ma, więc po co to wszystko co jest





Nevermind



sens rozpadł się na drobne kawałki
skruszył w dłoniach
rozsypał po pokoju
osiadł na meblach książkach zeszytach
sens rozpadł się na drobne kawałki





Sea of love



"Na nocnym stoliku stała szklanka z wodą. Podniósł ją. 

- Większość znanych mi kobiet przypomina tę szklankę wody. Ty jesteś morzem."

Jonathan Carroll



Tourist


w szarości nie widzę gdzie biec
błądzę po tunelach własnego umysłu
ślepy zaułek
nic
ciągle to samo przekonanie 




Sweet medicine


pachnącym powietrzem smarujesz przestrzeń ciała
kosztujesz ust komplet kawałków
chłoniesz każdy smak
rodzimy się na nowo na granicy być i nie być
być w sobie i bez siebie 




Hopelessness


kolejne koło całkiem nowe koło zataczam gdzieś na granicy świadomości
nieistotnie biały jest każdy tunel wiodący ku naprawieniu
bezwzględnie zawstydzona szarym dniem płaczę bezradnie
szept ciepło i znów ty





Nightmusic


oddycham 
zatracam się głębiej
nie chcę nic prócz ciebie
nie chcę siebie 



Specific reason


chciałabym do słów bardziej przylegać
piętrzyć swe ciało na górze rozkoszy
silniej dźwięki obejmować
całować
gdy płacz zaczyna swe gody
po wersie do krzyku
ku tobie



Our house



przyszło długo nam czekać na ciemność
cierpliwie wpatrując się sobie w oczy
po zmroku szklą się one bardziej niż zwykle

po zmroku zapalam świece
powietrze nagle staje się gęstsze 
czerwone wino smakuje lepiej niż zwykle

czerwone wino w wysokich szklankach
nie próbuję już ukrywać, udawać
podobasz mi się jeszcze bardziej niż zwykle

podobasz mi się zmieszany z moimi marzeniami
drżę na samą myśl o tobie
twój zapach jest cudowniejszy niż zwykle

twój zapach jest ze mną do końca
ciągle wtulona w twoje ramiona
tej nocy czułam cię bardziej niż zwykle



All your light



w tak cichy wieczór jak ten niebo jest czarne bardziej niż kiedykolwiek wcześniej
dźwięk tlącej się muzyki przepływa przez mój umysł
sprawia iż zastaję w sobie coraz większy bałagan
zastanawiam się
uśmiechnąć się
czy może wybuchnąć płaczem opadając bezsilnie się na łóżko
późna noc
i tęsknię za twoimi dłońmi za zapachem twojej skóry
bezgłośnie magicznie

nie potrafię żyć


Oblivion


Przykro się robi, gdy tylko przypomnę sobie, jak kiedyś pisałam. Jak lały się ze mnie słowa i nie mogłam ich powstrzymać. Ba! Nigdy nie chciałam ich powstrzymywać.
Kocham pisać. Zapisane słowa są piękniejsze. Dużo rozmaitych słów przeplecionych między sobą na białej kartce papieru.
Teraz mi trudniej. Po przerwie znów muszę sobie przypomnieć, jak się pisze, jak brzmią słowa... dużo z nich już nie pamiętam.
I zaglądam na dawnego bloga i nie wierzę: to ja? Skąd miałam w głowie te pomysły!
Trening czyni mistrza. A ja przestałam regularnie trenować.
Ale wracam; po długiej przerwie wracam do tego, co kocham.
Niektórzy może mnie pamiętają z onetu (wiem, trochę ciężko, bo zmieniłam nie tylko adres, ale także nazwę użytkownika). Niektórym z was sama się przyznałam.
Ale ja niektóre z was pamiętam; i miło mi znów spotkać starych znajomych, choć tak jakby w innym świecie. :)



Mouthful


gdzieś pomiędzy brudną muzyką 
a najczystszą poezją -
rodzę się ja
przeklęta przez świat
wysławiona przez boga słów



Limit to your love


Nie mogę znieść, że tak ciebie mało. Jesteś, ale cię nie ma. 
A ja potrzebuję trochę więcej fizyczności, żebyś był po prostu obok - ciało koło ciała.
Lecz ty ciągle biegniesz, uciekasz. I mam wrażenie, że nigdy cię nie złapię. Bo ty nie chcesz tu zostać, a ja nie mogę być tam z tobą.
I tak żyjemy sobie razem... a oddzielnie. I umieram każdego razu, gdy wyjeżdżasz. 

Forever more


Czasami po prostu jest dobrze nie mieć czasu; nie mieć czasu, by usiąść, myśleć, pisać, czytać i słuchać muzyki.
Co za paradoks! Wszystko to zaprawdę kocham i czasem źle mi bez tego obcowania ze sztuką - choć w minimalnym stopniu - w tym moim własnym, osobistym, małym świecie, w mojej własnej artystycznej części życia.
Lecz czasem bywa też tak, że jest mi z nią źle. Bo sztuka zmusza do refleksji, do zadumy nad sobą, swoim życiem i ludźmi, którzy są w nim obecni. I ja nieraz zbyt dużo myślę, i smutno mi się jakoś tak na sercu robi. To wszystko wprowadza mnie w melancholijny stan, a to na dłuższą metę nie zawsze jest pożyteczne. Nie zawsze dobrze wpływa na moje samopoczucie....

Oto jest chwila bez imienia


Gdy w twojej głowie pojawiają się myśli, których sam się boisz; zaczynasz się zastanawiać, co poszło nie tak; co doprowadziło do tego, że owe myśli zaistniały.
Ja szukam. Brudzę. Wszędzie zostawiam swój zapach - niedoszły ślad, bo czasem nawet na niego mnie nie stać. Wycofuję się zbyt szybko, by dłużej o mnie pomyślano. Problem polega na tym, że ja będę myśleć o tym ciągle; dlaczego nie zostałam na dłużej, dlaczego nie pozwoliłam im mnie zapamiętać. I boję się.
Stworzyłam to coś, i po raz setny ruszam tą machiną. Zaczynam pisać, niepierwszy raz i zapewne też nie ostatni. Bo litery płyną w mojej krwi. Gdzieś w okolicach mózgu zaczynają powoli składać się w słowa, następnie w zdania. Niektóre nie zdążają. To z tego powodu może ten cały bałagan w mojej głowie. Bo ja biegnę za szybko i odpoczywam za wolno. Za dużo i za głośno mówię. I nie potrafię przestać.