powoli i ponownie, regularnie jak co roku, zaczynam dostrzegać istnienie jesienej chandry
choć ma swój żywot nieco dłuższy niż kalendarzowa jesień - nazwano ją jesienną
zapewne dlatego, że właśnie na początku jesieni zaczyna wszystkich dopadać, a następnie niezwykle męczyć, ustrudniając wykonywanie codziennych najprostrzych czynności
średnio trwa do końca lutego, choć czasem potrafi i dłużej - zahaczając nawet o ostatni tydzień marca
tyle o niej, teraz o mnie
nie jest dobrze, zaczynam czuć jak siedzi mi ona na plecach lub ciągnie za rękę do łóżka
jest szaro, zimno, sennie
gdy wcześnie zapada zmrok, odległe miejsca i kilometry je dzielące wydają się jeszcze bardziej dalekie niż są w rzeczywistości
przytłaczająca codzienność, która mimo wszystko trwa bardzo krótko
potem jest tylko gorzej - długie wieczory i zimne noce
podziwiam ludzi, którzy potrafią dostrzec magię w tym czasie, w tych wieczorach
nawet kolorowe liście na drzewach nie robią na mnie wrażenia, bo ja po prostu ich nie lubię
chciałabym wystraszyć czas jakąś melodią, ale ostatnio niezwykle cicho zrobiło się w moim życiu
cicho i pusto, bo brakuje najważniejszego
zawsze kiedy cię widzę nastaje wiosna, gorące lato, ciepłem pachnące wieczory
zawsze kiedy cię widzę nastaje jasność
już nie mogę się doczekać