zniewalasz słowami kruchości ciała, kości nieme, każdy skrawek mej skóry
nie jestem już namacalną istotą, buszującą pośród traw, zapachu obłoków
zaistniała cudowność rozgrzanego nieba, krążącego wokół rozszerzonych źrenic
kołyszę się na granicy świadomości, kąta istnienia i niebytu, myśli ulotnych
tracę przytomność, by nigdy się nie obudzić, by nie wzlecieć, by cię nie opuścić





4 komentarze:

  1. i tak się obudzisz, ale już bez istnienia, bez wiatru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Można opuścić ciało, dusza jednak pozostaje.

    OdpowiedzUsuń
  3. tęskniąc w niebycie chce się zapamiętać każdą wspólną chwilę

    życzę Ci w tym nowym roku potoku słów i niekończącej się inspiracji

    OdpowiedzUsuń