Mieć w sobie niemoc słów, władzę palców, podległe tobie dłonie. Przypominać sobie o wschodzie słońca, budząc się każdego ranka, o blasku w twych oczach. Nie móc być inną, gdy jest się tylko sobą, przy tobie. Gdzie najbardziej szare dni, jak nie dzisiaj, tej jesieni, nie przy tobie. Kroczą tłumy, by się cieszyć, nie wiedzą co to śmiech. Pośród obowiązków zderzamy się razem, papiery wypełniają betonowe ściany. Cielesność jest w pościeli, w zapachu twej skóry. To jest światem, tym jedynym, po co zbędna rzeczywistość. Uformowane ścieżki gubią piękno, odnajdujemy je każdego dnia.
... po co zbędna rzeczywistość... ;)))
OdpowiedzUsuńObrazek przenosi mnie w smak poezji Kazimierza Przerwy-Tetmajera.
OdpowiedzUsuńSłowa smakują miłością, cielesnością dusz. Sprawiasz, że kąciki moich ust zbliżają się do nieba! ;)
idealnie rozsmakowujesz się w moich słowach :)
UsuńBardzo czysta i romantyczna wizja. Piękna, a zarazem skromna.
OdpowiedzUsuńNie zmieniajmy tej rzeczywistości..
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów... Piękne to, naprawdę piękne.
OdpowiedzUsuńtak, czasem rzeczywistość jest zbędna ... :)
OdpowiedzUsuńzatęskniłam jeszcze mocniej za chwilami razem.
OdpowiedzUsuńOdnajduję się tutaj...
OdpowiedzUsuń